FIDEES – logo

Dziś pożegnaliśmy Anię Dudek-Lisowską

dziękujemy

O 13:00 w Kościele Parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Łodzi odbyła się msza, w trakcie której pożegnaliśmy Anię, uczciliśmy Jej pamięć i to, kim dla nas była. Mimo niesprzyjającej pogody przybyło bardzo wiele osób, część z nich nie zmieściła się w kaplicy. To dowód na to, jak ważna była Ania dla tych, z którymi spotkała się w swoim życiu - rodzinnie, towarzysko, zawodowo.


Chcemy Wam wszystkim bardzo serdecznie podziękować za Waszą obecność - w słowach otuchy, które do nas kierujecie wirtualnie i osobiście, w mniejszych i większych gestach wsparcia. Dziękujemy tym, którzy wraz z nami żegnali Anię w ten zimny, grudniowy dzień. Dzięki Wam było nam trochę łatwiej - wiemy, że nie tylko najbliższych Ani i nas tak bardzo dotknęło jej odejście.

Podczas pogrzebu odczytałyśmy w imieniu Rodziny Ani i swoim słowa pożegnania - płynące prosto z serca, wyrażające nasz ból i smutek.

Agnieszka Kucharska, która należy do współzałożycielek Fundacji i jest członkinią jej Rady, przekazała słowa pożegnania od Męża i Córki Ani:

Ania - córka, żona, mama. Najlepszy przyjaciel. To takie było oczywiste na co dzień. Było.
Ani życie było intensywne. Pełne spraw rodzinnych, domowych, zawodowych oraz ogromnej pracy wkładanej każdego dnia we wszystko to, co robiła i planowała.
Jakby wiedziała, że wszystko musi robić szybciej, więcej, lepiej. By zmieścić całe swoje życie w czterdziestu dwóch latach 2 miesiącach i 13 dniach.

Powtarzam za księdzem Twardowskim: Aniu odeszłaś cicho , bez słów pożegnania Tak jakbyś nie chciała swym odejściem smucić Tak jakbyś wierzyła w godzinę rozstania,
że masz niebawem z dobrą wieścią wrócić.

Ania mimo długiej choroby odeszła nagle. Odeszła dzielna do końca i nieustępliwa w walce o życie.
Pozostawiła nas w ogromnym smutku i pustce.

Marzena Ambroziak, współzałożycielka Fundacji i wiceprezes zarządu, pożegnała Anię w imieniu całego naszego zespołu:

Żegnamy dziś Anię – niezwykłą osobę – o błyskotliwym umyśle, wielkim sercu i pięknej duszy. Osobę, dla której zawsze na pierwszym miejscu było dobro innych. Anię, która zawsze i natychmiast służyła pomocą, radą, wsparciem, dobrym słowem.

Żegnamy naszą Prezes Fundacji, osobę niezwykle inteligentną, profesjonalną, poważaną i szanowaną. Żegnamy dobrego ducha naszej Fundacji, a przede wszystkich naszą Przyjaciółkę, a dla mnie osobiście – siostrę.

5 lat temu w gronie kilku kobiet – koleżanek – przyjaciółek, idąc za jej pomysłem założyłyśmy Fundację Idee Społeczne. Chciałyśmy stworzyć miejsce pracy, w którym będziemy czuły się jak w domu i które będzie czymś więcej, niż pracą. Gdzie będziemy robiły to, co lubimy, to, w czym jesteśmy dobre, jednocześnie pomagając innym. I to się stało. W głównej mierze dzięki Ani – jej wizji, kreatywności i determinacji.

Ania była siłą napędową wszelkich działań i pomysłów. Zawsze mogłyśmy na nią liczyć. Nawet podczas długiej i podstępnej choroby. Gdy przeszło dwa lata temu padła diagnoza – nowotwór, po pierwszym szoku z optymizmem patrzyła w przyszłość, a my razem z nią.

Pisząc to pożegnanie spojrzałam wstecz i wróciłam do wiadomości, które ze sobą wymieniałyśmy. Pełno jest w nich słów otuchy i wsparcia płynących od nas – Fideesek (jak o sobie mówimy).

Ale również pełno jest słów Ani o tym, że będzie walczyć, że będzie dobrze. Kończąc pierwszy cykl chemii napisała tak: „Wyniki są dobre! Jestem wolna!” Często mimo bólu, słabości mówiła – nie jest źle, damy radę, będzie dobrze. Ciągle była aktywna zawodowo, służyła pomocą, planowała, doradzała. Przez cały okres choroby, aż do końca, pozostawała w kontakcie z nami – pracownicami Fundacji, jak również z naszymi Partnerami projektowymi, z naszymi współpracownikami, kontrahentami, wykonawcami i przedstawicielami wielu urzędów i organizacji.

W tym roku podczas radioterapii pisała tak: „Mam chwilę zwątpienia, ale mam dla kogo i po co żyć, więc muszę walczyć”. A tuż przed ostatnim naświetlaniem – w czerwcu, dostałam takie słowa: „Czekam na ostatnie grillowanie, żyć się chce!”

I tak było! Chciała żyć – dla siebie, dla całej swojej rodziny, w tym przede wszystkich dla kochanego męża i ukochanej córki.

I chciała żyć dla nas – dla Fundacji – dla wszystkich osób najbliżej z nią związanych: dla Agnieszki, Ani, Basi, Olgi, Asi, Oli, Marty, Roberta, Adriana i dla mnie.

Pisała do nas: „Dziękuję, że byłyście i jesteście przy mnie”.

Ja również dziś dziękuję w imieniu swoim, Fundacji i rodziny Ani – za słowa otuchy, pociechy, wsparcia. Za wszystkie piękne słowa o Ani, jakie do nas płyną: w mailach, smsach, słowach, internecie. Cieszy nas to, że nie tylko my z jej najbliższego grona mogliśmy ją poznać. Że nie tylko my odkryliśmy ten prawdziwy skarb.

Dziękujemy za tak liczne przybycie tu dzisiaj. Aniu – wiedziałam, że tak będzie! Wiedziałam, że dla bardzo wielu osób jesteś ważna! I pewnie teraz – tak jak miałaś to w zwyczaju – powiedziałabyś do mnie – Wariatka! Bo zawsze tak odpowiadała jak mówiłam do niej: jesteś cudowna! Jesteś najlepsza! Jesteś jedyna!

Któregoś razu napisałam do niej: „Byłyśmy i będziemy. Już się nas nie pozbędziesz! A Ania na to odpisała: „To działa w dwie strony! Wy mnie też!"

Kochana Aniu dotrzymaj swojej obietnicy!

Bądź przy nas zawsze – bądź ciągle naszym dobrych duchem, naszym aniołem stróżem.

Kochamy Cię – na zawsze pozostaniesz w naszych myślach, naszych wspomnieniach, naszych sercach.